Jak już co roku, o tej porze pierniki piekę na potęgę, jednak by nie było monotonnie, pokażę Wam ostatnio dość "chodliwy" model. Otóż Renifer jaki jest każdy widzi :D Aby nie było im smutno, postanowiłam zrobić im "rodzinną fotografię". Pewnie gdybym bardziej poszukała, w samych zabawkach dziecięcia znalazłabym jeszcze ładne stadko. Na razie przedstawiam te najbliższe memu sercu i najsłodsze :D
Renifery doniczkowe, pięknie pobielone i podrasowane brokatem. Wspaniale i bardzo lekko prezentują się w otoczeniu bluszcza, może nie pobiegną za daleko?!
Tu - na pierwszym planie uroczy sapiący Reni chrapiący, kubeczek, którego z przekory używam przez okrągły rok, a w tle mieszadełko z wesołą gromadką.
Oglądając rozliczne blogi wzdychałam namiętnie do cudnych szpulek na i po niciach. Jak ja zapragnęłam takie mieć. Oj jak bardzo je pokochałam, tak mocno chciałam, że jak tylko zobaczyłam, że są dostępne w surowym drewnie - od razu zaprosiłam je do domu - oto moje szpuleczki.
W ubiegłym roku postanowiłam, że przełamię się i ozdobię papierem ryżowym kieliszek - wyszedł tak sobie, jemioła nie chciała współpracować, ale i tak bardzo go lubię.
Na sam koniec słodki Reni - w stroju galowym, gotowy do podróży.
Aby trafił we właściwe ręce zrobiłam mu odświętny bilecik
I jak Wam się podoba?
Ja bardzo się staram, ale nie umiem się bronić przed tą cudowną świąteczną gorączką, tak już mam, w końcu i ja i Jezusek urodziłam się w tę cudowną noc - to do czegoś zobowiązuje :)
Ściskam mocno.
Jakby ktoś zechciał przygarnąć Słodkiego Reniego - proszę o kontakt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skoro już tu jesteś - pozostaw komentarz. Nie bądź przypadkowym gościem... ale gościem mile widzianym. Słowa pochwały czy krytyki mogą stanowić bodziec, by zrobić coś..., a ja robię to COŚ dla siebie, ale i dla Ciebie trochę też.