czwartek, 13 grudnia 2012

Maciek wreszcie w domu...

Dziś przedstawię Wam naszego nowego "członka rodziny". Oto on, Maciek - koń!
Odkąd tylko zafascynowana Waszymi blogowymi poczynaniami wypatrywałam co rusz to poczciwe zwierze unieruchomione na biegunach, wzdychaniom i jękom nie było końca. Jak ja zapragnęłam mieć konika! Takiego prostego, zwykłego, choć te rodem z czarodziejskiej karuzeli też powodują u mnie szybsze bicie serca. Jakiś czas temu powiedziałam dość - ma być koń i już. I tak oto wypatrzyłam go w necie. To była ta jedna z tych miłości co się ją zwie od pierwszego wejrzenia. Po pewnych perturbacjach dziś wreszcie Maciek zawitał u nas w domu i od razu zaskarbił sobie miłość mą dozgonną, choć to może dość szybko nadejść bo i dziecię zapałało równie gorącym uczuciem i konika z rąk nie wypuszcza! Za przyzwoleniem dostałam go na minutę i cyknęłam zdjęcie.Oto przedstawiam Wam Maćka - nie wiem czemu, ale jak tylko go zobaczyłam wiedziałam, że Maćkiem zostanie. Choć wiem - kiedyś w jakimś numerze wnętrzarskiego magazynu był wspaniały artykuł o pięknej posiadłości i o koniu właścicieli o imieniu Niesforny Maciek, tak mi ta nazwa w głowę zapadła i jak widać nie bez powodu.
Czy i Wam podoba się nasz nowy lokator?

A to już dekoracja okna w sypialni. 

Kiedyś gdzieś nabyłam za bezcen taki sobie dzwonek - lampion, siedział na szafie do dziś, aby w towarzystwie ledowych lampionów (nie wiem czemu nie widać światła ;( ) zawisnąć w oknie i uświetnić czas oczekiwania na Święta. 


Pokażę Wam też moje zdobyczne talerze, bez których nie wyobrażam sobie świątecznej dekoracji. Tak bardzo je lubię i mam nadzieję, że mimo ich użytecznego charakteru będę się nimi cieszyć jak najdłużej :D


To tyle... na dziś :D
Ściskam Was mocno, dziękuję że mnie tu odwiedzacie, witam też serdecznie moje nowe obserwatorki! Rozgoście się Dziewczyny. 

Dziękuję Wam też kochani za wszystkie komentarze, zwłaszcza te pod pierniczkami w ostatnich postach. Pierniczki te to dzieło mej ukochanej mamusi, ma złote ręce, choć skromna jest niebywale i nikomu nie chce tego pokazać, a szkoda, bo wiele jej prac już zjedzonych nie zostało uwiecznionych, choć to niepowtarzalne egzemplarze i nie do powtórzenia :D
Taki los piernika, że w brzuszku znika :D
Buziaki dla Was!


4 komentarze:

  1. Jak się masz, Maćku, w nowym domu? Pewnie świetnie? Jesteś fantastycznym konisiem i zasługujesz na swoje miejsce, choćby na parapecie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciek ma się świetnie, odpoczywa po zabawie, swoją drogą intensywnej nieco. A miejsce będzie zmieniał często, bo wszyscy się nim bawimy. Teraz się rozgościł na ... kanapie :D
      Pozdrawiam Cię Snow i dziękuję za odwiedziny oraz wszystkie przemiłe komentarze,

      Usuń
  2. Pierniki w wykonaniu Twojej mamy są przepiękne:) Szkoda, że są do zjedzenia.
    O koniku też myślę intensywnie:)Twój jest piękny,a jakie oryginalne imię mu nadałaś:):)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne są - sama zachwycam się nimi co krok. A że do zjedzenia - wcale nie szkoda, zawsze jest powód by namalować kolejny i kolejny... To się nazywa celebrować jedzenie ;D A o koniku myśl mocno, a napewno się znajdzie taki tylko dla Ciebie, ja swoim Maćkiem już muszę się dzielić ;)Pozdrawiam Cię serdecznie i cieszę się, że mnie tu odwiedziłaś

      Usuń

Skoro już tu jesteś - pozostaw komentarz. Nie bądź przypadkowym gościem... ale gościem mile widzianym. Słowa pochwały czy krytyki mogą stanowić bodziec, by zrobić coś..., a ja robię to COŚ dla siebie, ale i dla Ciebie trochę też.