Witajcie!
Dziś od rana piękne słońce za oknem, aż chce się coś zrobić, upiec... więc od rana piękę babeczki.
Zmotywowana wyzwaniem poczyniłam sobie takie oto ciacho z bitą śmietaną. Miała być w wersji
tradycyjnej muffinki, maleńka na jeden może dwa kęsy, a ... wyszło jak zwykle.
Oto moja bawełniana "nadziewana" babeczka.
Aby nie być gołosłownym pokażę Wam jak ładnie mi ona "wyrosła" - w porównaniu z papilotkami, które też zaraz chcę wykorzystać - to taka baba solidna, na szczęście nie opadła, bo nadzienie i pikowanie i wypełnienie i wszystkie jej inne składniki sprawiają, że taka oto jest :D
A nie jest to taka zwykła babeczka, początkowo miała być babeczką na szpilki, a okazała się być sporym pomocnikiem do aktualnie wykonywanych robótek, gdzie mogę ją sobie wszędzie po mieszkaniu nosić, wyciągać nić, czy koronkę w potrzebnej ilości, igieł i szpilek nie gubię,a reszta grzecznie siedzi sobie w środku, zapinam zamek, odpinam zamek... Szycie to dziedzina, w której raczkuję, dlatego tym bardziej cieszy mnie efekt końcowy.
Babeczka jest swoistą realizacją dość spontanicznego projektu w wyzwaniu w
Modrak Cafe
"BABECZKA"
Mam nadzieję, że zdobędę choć jeden głos :D
A tymczasem miłego weekendu Wam życzę!